6 października 2013

Rozdział 10



            Cudownie było budzić się ze świadomością, iż komuś jednak na mnie zależy. Zrozumiałam wreszcie, że nie jestem sama, a bajeczny zapach świeżo parzonej kawy natychmiast postawił mnie na nogi. Ucieszyłam się, znajdując Pierra w kuchni. Narzucił na siebie biały fartuch i pichcił śniadanie. Mój brzuch wydał z siebie cichy protest. Zdecydowanie nie byłam głodna. Jedyne na co miałam ochotę, to ta bajeczna kawa. W tej kwestii Francuz był praktycznie niezastąpiony. Nawet Bartosz, którego uważałam za prawdziwego mistrza parzenia kawy, nie sięgał mu do pięt.
- Już wstałaś? – Zapytał Pierre z cieniem delikatnego uśmiechu, który błąkał się na jego ustach. Niepewnie skinęłam głową. To była nowa sytuacja. Piotrek nigdy dla mnie nie gotował. Nie lubił się to bawić. Zdecydowanie lepiej szło mu wysługiwanie się innymi. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Dla niego nawet najprostsze czynności były ogromnym problemem.  W jego życiu pełniłam funkcję kogoś, kto miał przynieść, wynieść i pozamiatać. Pierre był inny. Starał się. Potrafił mnie słuchać i nie przerywał w połowie.
            Jakimś cudem wmusiłam w siebie śniadanie. Naleśniki z czekoladą były przepyszne. Złapałam się na tym, iż co chwila nerwowo spoglądam na zegarek. Dochodziła godzina ósma. Oznaczało to, że za niecałą godzinę powinnam stawić się na uczelni, na pierwszych zajęciach. Zerknęłam na swój telefon. Miałam już trzy nowe wiadomości od Neli, która uparcie przypominała o tym, że nie powinnam pierwszego dnia sobie odpuszczać. A jestem przekonana, że połowa ludzi z naszego roku tak właśnie postąpi. No cóż. Zdążyłam już przyjaciółce obiecać, że mimo wszystko stawię się na wydziale. Moje przeklęte obietnice. Kiedy wreszcie zacznę martwić się o siebie?
- Mógłbyś podrzucić mnie na uczelnię? – Zapytałam niepewnie, kierując na Pierra swoje spojrzenie. Musiał mi się przyglądać od jakiegoś czasu, bo to pytanie wcale go nie zdziwiło. Och ludzie, czy ja na serio muszę być taką otwartą księgą? A może to tylko on zna mnie tak dobrze, chociaż właściwie spędziliśmy wspólnie zaledwie kilka marnych dni? Na to pytanie jeszcze nie zdążyłam poznać odpowiedzi, chociaż miałam nadzieję…
            Po dłuższej chwili Francuz skinął głową na znak, że z chęcią odwiezie mnie na uczelnię. Dał mi parę minut na ogarnięcie. On sam już zdążył wziąć prysznic. Włosy rzecz jasna pozostawione miał w artystycznym nieładzie.
- A może wieczorem wybierzesz się na mecz mojej drużyny? – Zapytał Pierre, przyciągając mnie do swojej umięśnionej piersi. Zadarłam nieco głowę, by móc delikatnie musnąć jego ciepłe usta. Boże, na serio uzależniłam się od tego kolesia.
- Siatkówka mnie nie pociąga – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Co fascynującego jest w przebijaniu piłki przez siatkę?
            Pierre zmrużył powieki. Wyglądało mi na to, że powiedziałam kilka słów za dużo. Nerwowo zagryzłam wargę.
- Ale lubię podziwiać francuskich siatkarzy – dodałam pospiesznie, chociaż to wcale nie polepszyło mojej sytuacji.
- Będziesz miała ich w takim razie aż czterech na boisku. Po dwóch na drużynę.
            Odsunął się, sięgając na półkę po klucze od domu i samochodu. Na ramię zarzuciłam swoją torbę. Poranek był przyjemnie ciepły, chociaż była to już końcówka września. Podróż samochodem odbyła się w krępującym milczeniu. Bawiłam się zamkiem bluzy Pierra, którą pożyczyłam w zastępstwie za płaszcz. Stwierdził, że wyglądam z niej seksownie. Przy okazji demonstrowałam przynależność do kogoś porządnego. Hm, no pewnie. Szkoda tylko, że teraz Pujol nie chciał ze mną rozmawiać. No ale przecież nic złego nie powiedziałam.
- Przyjadę po ciebie po zajęciach. – Patrzcie, a jednak mówi! – O której kończysz?
- Piętnasta.
- Cudownie.
            Już miałam wysiąść z samochodu, kiedy uprzytomniłam sobie, że nie mogę tego tak zostawić. Niby jakim cudem miałabym skupić się na wykładach i ćwiczeniach?
- Pierre, ale wiesz, że na tym meczu tylko ty będziesz w centrum mojej uwagi?
- Miło mi to słyszeć – odparł, aczkolwiek bez tego przejmującego chłodu w głosie. – A jeśli chcesz, możesz przyprowadzić swoją przyjaciółkę. Z chęcią ją poznam.
            Bardzo chciałam móc powiedzieć to samo. Niestety Nela postanowiła tępić każdego faceta, który znalazł się w pobliżu mojej skromnej osoby. Z drugiej strony znała moją niechęć do siatkówki oraz większości kolegów mojego brata, którzy mieli jakikolwiek związek z tym sportem. Nie powinno być tak źle. Poza tym Nela uwielbiała kibicować drużynie z Kielc. Posiadała własną koszulkę, znała wszystkie przyśpiewki. Kibic idealny. Podobno.
- Paula, no gdzieś ty się podziewała? – Te słowa rozbrzmiały w chwili, gdy tylko zjawiłam się na drugim piętrze pod salą, gdzie mieliśmy mieć ćwiczenia z rosyjskiego. – Myślałam, że chociaż na moją wiadomość odpowiesz.
- Nela, no wiesz, może trochę więcej zaufania do mnie? – Uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki. – Poza tym jak będziesz grzeczna, to zabiorę ciebie na mecz.
- Jaki mecz?
- Farta z kimś tam. – No tak, tego się nie dowiedziałam. – No ty chyba wiesz, w której drużynie gra jeszcze dwóch Francuzów, prawda?
            Oczywiście, że wiedziała. Dzięki niej doznałam olśnienia. Nasza kielecka drużyna miała zmierzyć się razem z Kędzierzynem-Koźle. Właściwie nawet nie wiedziałam, że tam grywają w siatkówkę. To tylko potwierdza fakt, iż nie jestem zbyt dobrze obeznana z tą dziedziną sportu. Ojciec z bratem jakoś nigdy mnie przecież nie zmuszali do chodzenia na mecze, czy jeżdżenie za nimi po całej Polsce.
- Ty nie lubisz chodzić na mecze. – Podejrzliwość mojej przyjaciółki przekroczyła już chyba wszelkie, możliwe granice. Rozłożyłam bezradnie ręce. – Paula, gadaj.
- Oj Nela, a nie wystarczy tobie, że zobaczysz to spotkanie z najlepszego miejsca na hali? – Dziewczyna patrzyła na mnie z zacięciem. To niesamowite, że mam jeszcze do niej siłę. – Dobra, poznałam takiego jednego siatkarza, a on chce poznać ciebie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moją przyjaciółką.
- Kto to?
- Przekonasz się – posłałam jej tajemniczy uśmiech. Całe szczęście po chwili pojawiła się nasza psorka. Głęboko wierzyłam, iż po godzinie spędzonej na nauce języka rosyjskiego Neli odechce się przeprowadzać przesłuchanie.

2 komentarze:

  1. Ja na miejscu Neli dalej wierciła bym dziurę w brzuchu Pauli i dociekała kogo ona poznała. Jakie to jest zabawne, córka byłego siatkarza i siostra największej gwiazdy kadry Polski nie interesuje się w ogóle tym sportem, może zna zasady ale nic po za tym, a najlepsza przyjaciółka wie wszystko. Pokazuje to że mimo tego że nie dzielą pasji mogą obdarzać się przyjaźnią. Pierre on taki uroczy jak zawsze. Dobrze że przynajmniej tu u ciebie jest obecny bo w światku siatkarski to ze świeca go szukać.

    ps. Brakuje mi twojego posłowia, jakiejś twojej obecności przez co dodawane wpisy mają jeszcze większą cząstkę ciebie, ale pewnie nie masz czasu więc trzyma się gdziekolwiek jesteś i czymkolwiek się teraz zajmujesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierre jest wyjątkowo uroczy w Twoim wydaniu, aż ma się ochotę poczochrać go po tej artystycznej fryzurze. Do tego dba o naszą Nelę lepiej niz najbliższa rodzina! Taki facet to skarb!

    OdpowiedzUsuń