Cudownie
było budzić się ze świadomością, iż komuś jednak na mnie zależy. Zrozumiałam
wreszcie, że nie jestem sama, a bajeczny zapach świeżo parzonej kawy
natychmiast postawił mnie na nogi. Ucieszyłam się, znajdując Pierra w kuchni.
Narzucił na siebie biały fartuch i pichcił śniadanie. Mój brzuch wydał z siebie
cichy protest. Zdecydowanie nie byłam głodna. Jedyne na co miałam ochotę, to ta
bajeczna kawa. W tej kwestii Francuz był praktycznie niezastąpiony. Nawet
Bartosz, którego uważałam za prawdziwego mistrza parzenia kawy, nie sięgał mu
do pięt.
- Już wstałaś? – Zapytał Pierre z
cieniem delikatnego uśmiechu, który błąkał się na jego ustach. Niepewnie
skinęłam głową. To była nowa sytuacja. Piotrek nigdy dla mnie nie gotował. Nie
lubił się to bawić. Zdecydowanie lepiej szło mu wysługiwanie się innymi. Jak mogłam
tego wcześniej nie zauważyć? Dla niego nawet najprostsze czynności były
ogromnym problemem. W jego życiu
pełniłam funkcję kogoś, kto miał przynieść, wynieść i pozamiatać. Pierre był
inny. Starał się. Potrafił mnie słuchać i nie przerywał w połowie.
Jakimś
cudem wmusiłam w siebie śniadanie. Naleśniki z czekoladą były przepyszne.
Złapałam się na tym, iż co chwila nerwowo spoglądam na zegarek. Dochodziła
godzina ósma. Oznaczało to, że za niecałą godzinę powinnam stawić się na
uczelni, na pierwszych zajęciach. Zerknęłam na swój telefon. Miałam już trzy
nowe wiadomości od Neli, która uparcie przypominała o tym, że nie powinnam
pierwszego dnia sobie odpuszczać. A jestem przekonana, że połowa ludzi z
naszego roku tak właśnie postąpi. No cóż. Zdążyłam już przyjaciółce obiecać, że
mimo wszystko stawię się na wydziale. Moje przeklęte obietnice. Kiedy wreszcie
zacznę martwić się o siebie?
- Mógłbyś podrzucić mnie na
uczelnię? – Zapytałam niepewnie, kierując na Pierra swoje spojrzenie. Musiał mi
się przyglądać od jakiegoś czasu, bo to pytanie wcale go nie zdziwiło. Och
ludzie, czy ja na serio muszę być taką otwartą księgą? A może to tylko on zna
mnie tak dobrze, chociaż właściwie spędziliśmy wspólnie zaledwie kilka marnych
dni? Na to pytanie jeszcze nie zdążyłam poznać odpowiedzi, chociaż miałam
nadzieję…
Po
dłuższej chwili Francuz skinął głową na znak, że z chęcią odwiezie mnie na
uczelnię. Dał mi parę minut na ogarnięcie. On sam już zdążył wziąć prysznic.
Włosy rzecz jasna pozostawione miał w artystycznym nieładzie.
- A może wieczorem wybierzesz się
na mecz mojej drużyny? – Zapytał Pierre, przyciągając mnie do swojej
umięśnionej piersi. Zadarłam nieco głowę, by móc delikatnie musnąć jego ciepłe
usta. Boże, na serio uzależniłam się od tego kolesia.
- Siatkówka mnie nie pociąga –
odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Co fascynującego jest w przebijaniu piłki
przez siatkę?
Pierre
zmrużył powieki. Wyglądało mi na to, że powiedziałam kilka słów za dużo.
Nerwowo zagryzłam wargę.
- Ale lubię podziwiać francuskich
siatkarzy – dodałam pospiesznie, chociaż to wcale nie polepszyło mojej
sytuacji.
- Będziesz miała ich w takim
razie aż czterech na boisku. Po dwóch na drużynę.
Odsunął
się, sięgając na półkę po klucze od domu i samochodu. Na ramię zarzuciłam swoją
torbę. Poranek był przyjemnie ciepły, chociaż była to już końcówka września.
Podróż samochodem odbyła się w krępującym milczeniu. Bawiłam się zamkiem bluzy
Pierra, którą pożyczyłam w zastępstwie za płaszcz. Stwierdził, że wyglądam z
niej seksownie. Przy okazji demonstrowałam przynależność do kogoś porządnego.
Hm, no pewnie. Szkoda tylko, że teraz Pujol nie chciał ze mną rozmawiać. No ale
przecież nic złego nie powiedziałam.
- Przyjadę po ciebie po
zajęciach. – Patrzcie, a jednak mówi! – O której kończysz?
- Piętnasta.
- Cudownie.
Już
miałam wysiąść z samochodu, kiedy uprzytomniłam sobie, że nie mogę tego tak
zostawić. Niby jakim cudem miałabym skupić się na wykładach i ćwiczeniach?
- Pierre, ale wiesz, że na tym
meczu tylko ty będziesz w centrum mojej uwagi?
- Miło mi to słyszeć – odparł,
aczkolwiek bez tego przejmującego chłodu w głosie. – A jeśli chcesz, możesz
przyprowadzić swoją przyjaciółkę. Z chęcią ją poznam.
Bardzo
chciałam móc powiedzieć to samo. Niestety Nela postanowiła tępić każdego
faceta, który znalazł się w pobliżu mojej skromnej osoby. Z drugiej strony
znała moją niechęć do siatkówki oraz większości kolegów mojego brata, którzy
mieli jakikolwiek związek z tym sportem. Nie powinno być tak źle. Poza tym Nela
uwielbiała kibicować drużynie z Kielc. Posiadała własną koszulkę, znała
wszystkie przyśpiewki. Kibic idealny. Podobno.
- Paula, no gdzieś ty się
podziewała? – Te słowa rozbrzmiały w chwili, gdy tylko zjawiłam się na drugim
piętrze pod salą, gdzie mieliśmy mieć ćwiczenia z rosyjskiego. – Myślałam, że
chociaż na moją wiadomość odpowiesz.
- Nela, no wiesz, może trochę
więcej zaufania do mnie? – Uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki. – Poza tym
jak będziesz grzeczna, to zabiorę ciebie na mecz.
- Jaki mecz?
- Farta z kimś tam. – No tak,
tego się nie dowiedziałam. – No ty chyba wiesz, w której drużynie gra jeszcze
dwóch Francuzów, prawda?
Oczywiście,
że wiedziała. Dzięki niej doznałam olśnienia. Nasza kielecka drużyna miała
zmierzyć się razem z Kędzierzynem-Koźle. Właściwie nawet nie wiedziałam, że tam
grywają w siatkówkę. To tylko potwierdza fakt, iż nie jestem zbyt dobrze
obeznana z tą dziedziną sportu. Ojciec z bratem jakoś nigdy mnie przecież nie
zmuszali do chodzenia na mecze, czy jeżdżenie za nimi po całej Polsce.
- Ty nie lubisz chodzić na mecze.
– Podejrzliwość mojej przyjaciółki przekroczyła już chyba wszelkie, możliwe
granice. Rozłożyłam bezradnie ręce. – Paula, gadaj.
- Oj Nela, a nie wystarczy tobie,
że zobaczysz to spotkanie z najlepszego miejsca na hali? – Dziewczyna patrzyła
na mnie z zacięciem. To niesamowite, że mam jeszcze do niej siłę. – Dobra,
poznałam takiego jednego siatkarza, a on chce poznać ciebie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moją przyjaciółką.
- Kto to?
- Przekonasz się – posłałam jej
tajemniczy uśmiech. Całe szczęście po chwili pojawiła się nasza psorka. Głęboko
wierzyłam, iż po godzinie spędzonej na nauce języka rosyjskiego Neli odechce
się przeprowadzać przesłuchanie.
Ja na miejscu Neli dalej wierciła bym dziurę w brzuchu Pauli i dociekała kogo ona poznała. Jakie to jest zabawne, córka byłego siatkarza i siostra największej gwiazdy kadry Polski nie interesuje się w ogóle tym sportem, może zna zasady ale nic po za tym, a najlepsza przyjaciółka wie wszystko. Pokazuje to że mimo tego że nie dzielą pasji mogą obdarzać się przyjaźnią. Pierre on taki uroczy jak zawsze. Dobrze że przynajmniej tu u ciebie jest obecny bo w światku siatkarski to ze świeca go szukać.
OdpowiedzUsuńps. Brakuje mi twojego posłowia, jakiejś twojej obecności przez co dodawane wpisy mają jeszcze większą cząstkę ciebie, ale pewnie nie masz czasu więc trzyma się gdziekolwiek jesteś i czymkolwiek się teraz zajmujesz
Pierre jest wyjątkowo uroczy w Twoim wydaniu, aż ma się ochotę poczochrać go po tej artystycznej fryzurze. Do tego dba o naszą Nelę lepiej niz najbliższa rodzina! Taki facet to skarb!
OdpowiedzUsuń