16 listopada 2013

Rozdział 14

            Pierre patrzył na mnie. Było to na tyle intensywne spojrzenie, że powoli zaczynałam mieć dość. Nerwowo obgryzałam paznokcie chociaż już dawno obiecałam sobie, iż nigdy więcej do tego kretyńskiego nałogu nie wrócę. No pewnie. A wystarczyło tylko wrócić do własnego mieszkania by się przekonać, iż nie jest już takie jakim się wydaje. Kręciłam z niedowierzaniem głową. Moja najlepsza przyjaciółka z Bartoszem?! Ale dlaczego? Kiedy? Jak mogłam tego nie zauważyć?
- Paula? – Zaczął niepewnie Pujol, całe szczęście nie starając się nawet mnie dotykać. Kiedyś znaleźliśmy się w podobnej sytuacji. Chciał natychmiast zabrać się za pocieszanie i niewiele brakowało, a by już nigdy nie doczekał się potomstwa. – Powiesz mi co się stało?
- Nela i Bartosz.
- Powtarzasz to już od dobrej godziny, a ja ciągle nie wiem o co poszło.
            Posłałam siatkarzowi miażdżące spojrzenie. Skulił się nieco w sobie. Hej, jednak potrafię być groźna jeśli tylko chcę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na tę myśl, a Wilkołak nieco się rozluźnił. Chwycił moją dłoń.
- Nela przespała się z moim bratem – mruknęłam niewyraźnie po dłużej chwili. Pierre chciał wiedzieć co mnie dręczy i miałam jakieś dziwne przeczucie, że nie da mi spokoju, póki się nie dowie. – Oni przecież do siebie zupełnie nie pasują!
            Pierre uniósł sceptycznie jedną brew. Dobrze wiedziałam jakie słowa padną za krótką chwilę.
- A czy my do siebie pasujemy? Poza tym przeciwieństwa się przyciągają.
- Niedobrze mi od tych ludowych mądrości – prychnęłam, sięgając po ogórka kiszonego, który jakimś cudem znalazł się na stole w kuchni. – Pierre, dlaczego oni mi nawet o tym nie powiedzieli?! Bo przecież coś musiało być na rzeczy…
            No oczywiście, że było i Pierre dopiero teraz mi to uświadomił. Pujol wiedział więcej niż ja? To dopiero się porobiło. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w mojego Francuza. Okazało się, iż mój braciszek odbył sobie z Pierrem poważną rozmowę. Jak to z każdym chłopakiem, który kiedykolwiek kręcił się wokół mnie. Wtedy też Bartosz wspomniał o swoim związku z Nelą. Ja póki co miałam żyć w nieświadomości. Dlaczego? O to już miałam wypytać właściwe osoby. Uch, to wszystko było totalnie pozbawione jakiegokolwiek sensu.
- Porozmawiasz z Nelą? – Zapytał Pierre, znów patrząc mi prosto w oczy. Skrzywiłam się. na serio nie miałam na to ochoty.
- Tak, ale nie dzisiaj.
            Podnosząc się z miejsca chwyciłam mleczną czekoladę oraz kubek gorącej herbaty, którą jakieś dwadzieścia minut temu przygotował mi Pierre. Kochanego mam faceta. Chwyciłam polarowy koc i zaszyłam się na kanapie w salonie. W mieszkaniu Francuza czułam się jak u siebie. Jakby nie patrzeć, to właśnie tutaj spędzałam najwięcej czasu w ciągu dnia.
- Odwlekanie nie ma sensu.
- Pierre, możesz się odczepić? – Westchnęłam, wciskając czerwone kółeczko na pilocie od telewizora. – Weź idź na jakiś trening czy coś.
            Cisza i błogi spokój. Tego właśnie potrzebowałam najbardziej. Dziękowałam w myślach Wilkołakowi, który jednak zdecydował się uszanować moją przestrzeń prywatną. Mówiąc dosłownie: wywaliłam go z jego własnego mieszkania.
>Te Twoje humorki stają się nie do zniesienia.
>Nela, nie mam ochoty z Tobą gadać.
>Myślę, że jednak powinnyśmy.
            Nie odpisałam. Dobrze wiedziałam, że Leśniewska zjawi się za jakieś dziesięć minut. Ten czas zdecydowałam się wykorzystać na bezmyślne wpatrywanie się w ekran telewizora. Te argentyńskie telenowele miały zbawienny wpływ na mój umysł.
- Kiedyś od tego zgłupiejesz – stwierdziła Nela tym swoim przemądrzałym tonem. Kolejny raz tego dnia musiałam zgromić kogoś spojrzeniem. – Paula ja nie chciałam…
- Nie chciałaś bym w ogóle się dowiedziała, że prowadzasz się z nim.
            Palcem wycelowałam w Bartosza, który rzecz jasna postanowił zjawić się tak na wszelki wypadek. Idiotka ze mnie! Po jaką cholerę w ogóle otworzyłam im drzwi?! No pewnie, jestem zdecydowanie zbyt miłosierna. Powinni siedzieć na wycieraczce i błagać o litość.
- No chyba sama wiesz, że miłość pojawia się nagle i nieoczekiwanie.
- Brat, ty mi teraz nie zgrywaj niewiniątka.
- Nic nie zgrywam. Poza tym to my powinniśmy tobie wypominać Pujola!
            Bartosz podniósł na mnie głos? Cóż, rodzeństwo Kurek nie mogło przecież wiecznie prowadzić rozmów na poziomie. Jako małe dzieciaki dość często między nami wybuchały różnego rodzaju spory, a rodzice mieli ciężki orzech do zgryzienia. Jedno bardziej uparte od drugiego i ani myślało wyciągać rękę na zgodę.
- Lepiej bym została w Bełchatowie i właziła do łóżka temu tam Aleksowi?!
- Nikomu nie musisz wchodzić do łóżka! Tam nigdy nie odnajdziesz siebie… Paula, czy ty chcesz mi zrobić na złość? Martwię się o ciebie. Wszyscy się martwimy, a zaczęłaś prowadzać się z Pujolem. Wybacz, ale jakoś ja mu nie ufam.
- Wybacz, ale twoja opinia mnie nie interesuje.
            Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Pewnie. Najpierw przychodzą mi coś wyjaśniać, by po chwili atakować Pierra. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
- Wyjdźcie, proszę.
- Ale Paula…
- Nela, pogadamy jutro.

            Oni nie potrafią uszanować mojego zdania. Leśniewska zajęła miejsce po mojej prawej stronie, Bartosz po lewej. Nikt się nie odzywał, ale do wyjścia też nikomu spieszno nie było. Po godzinie dołączył do nas Pierre, potwornie zmęczony po treningu. Natychmiast się w niego wtuliłam. Trochę na złość bratu. Wiedziałam jednak, że Bartosz się myli. Pierre nigdy by mnie nie skrzywdził. Byłam tego pewna.

No to ile jeszcze? Jeden, może dwa rozdziały?