Patrzył
mi prosto w oczy, a ja widziałam w nich tylko ból i niezrozumienie. Tak bardzo
chciałam mu pomóc. Co, jakby nie patrzeć, było w tej chwili nieco zabawne oraz
ironiczne. To przecież on zarzekał się, iż będzie mnie chronić i nie dopuści do
tego, bym kolejny raz chociażby pomyślała o popełnieniu samobójstwa. Udało mu
się to. Byłam daleka od wspinaczki na jakikolwiek budynek, by zakończyć swoje
życie. Odkryłam jego nowe barwy. Brat się o mnie troszczył, przyjaciółka stała
się nieco mniej upierdliwa. Wreszcie mogłam oddychać pełną piersią korzystając
z faktu, iż moje nowe oblicze dalej jest nieco niedopracowane. W prawdzie
czekałam na okazję, by zemścić się na moim byłym, ale nie chciałam myśleć o tym
w pierwszej kolejności. Najpierw studia i przyjaciele, dopiero później słodka
zemsta, która przecież najlepiej smakuje na zimno.
Ujęłam
twarz Francuza w dłonie. Pod palcami wyczuwałam lekko kłujący zarost. Pierre
przymknął na chwilę powieki, by po kilku minutach zerwać się z miejsca i ruszyć
przed siebie. Ot tak – bez słowa. Przewróciłam oczami. Do tej pory myślałam, że
to kobiety są zmienne i trudno je zrozumieć. No cóż, człowiek całe życie się
czegoś uczy. Nie mogłam jednak pozostawić Pierra samemu sobie. Po pierwsze, to
nie był najlepszy pomysł, by samotnie się włóczył po obcym mieście. Po drugie w
takim stanie to on mógł wpakować się w jakieś kłopoty. Coś byłam mu winna.
Pobiegłam w ślad za Francuzem gratulując sobie w myślach, iż nie zdecydowałam
się na sandały na obcasie.
Szedł
przed siebie szybko, ale nie byłam przekonana czy wie dokąd idzie. Próbowałam
go o to zapytać, ale uparcie milczał. No pięknie. Role się odwróciły i nie
powiem, żeby mi się to podobało. W dziesięć minut dotarliśmy na bełchatowski
rynek. Całe szczęście, że był środek tygodnia. Większość ludzi siedziała w
pracy, a dzieci w szkołach. Mogłam więc sobie pozwolić na poważną rozmowę z
Francuzem. Najpierw jednak musiałam go zatrzymać. Próbowałam już niemal
wszystkiego. Szarpanie za koszulkę, łapanie za rękę. Nic nie działało. Już
miałam się poddać, kiedy do głowy przyszedł mi ostatni z możliwych pomysłów.
- Jeśli się nie zatrzymasz
obiecuję, że coś sobie zrobię! – Krzyknęłam, by mógł mnie dobrze usłyszeć.
Efekt był natychmiastowy. Zatrzymał się wpół kroku, a następnie odwrócił w moją
stronę. W oczach teraz widziałam prawdziwą determinację i przerażenie.
- Nie możesz – głos Pierra nie
był głośniejszy od szeptu. Uśmiechnęłam się tryumfalnie. Nie byłam już tą szarą, niezdecydowaną dziewczynką. Wiedziałam
już czego potrzebuję i chcę.
- Spokojnie. Chciałam tylko, byś
wreszcie zwrócił na mnie uwagę.
- W brutalny sposób.
- Przynajmniej skuteczny.
Tym
razem to ja chwyciłam dłoń Pierra i poprowadziłam go w stronę ławki.
Przysiedliśmy na niej. Nieco się ochłodziło, więc podciągnęłam kolana pod brodę
w nadziei, że dzięki temu będzie mi nieco cieplej.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś,
gdzie jedziesz?
- Nie wiem. – Wzruszyłam
obojętnie ramionami. – Nie sądziłam, że się przejmiesz.
- Pisałem do ciebie i próbowałem
się dodzwonić. Na serio sądzisz, iż to nie były oznaki przejęcia? – Chłodny ton
Pierra wcale mi się nie podoba. Mruczę pod nosem ciche przepraszam, ale chyba nie pomogło. Francuz ciągle wpatrywał się we
własne dłonie, które nerwowo splatały się ze sobą. – Paula, to było potwornie
głupie. Nie martwiłbym się tak bardzo wiedząc, że jesteś u brata w Bełchatowie.
- W dalszym ciągu nie widzę
powodu, dla którego miałbyś się w ogóle mną przejmować – westchnęłam, a dawna
Paula Kurek chyba powróciła. Poczułam nieśmiałość do siedzącego obok mnie
mężczyzny. Nie próbowałam już nawet pochwycić jego spojrzenia. – Uratowałeś
moje życie, wysłuchałeś, przeleciałeś. Ot nic wielkiego przecież.
Kątem
oka dostrzegłam, że Pierre porusza się nerwowo.
- Paula, za kogo ty mnie uważasz?
- Znam wielu siatkarzy i wiem, że
w ich przypadku bezinteresowność raczej jest terminem nieznanym. Trudno mi
uwierzyć byś mógł być wyjątkiem.
Nie
wiem dlaczego to powiedziałam. Powinnam była ugryźć się w język. Niestety stało
się, a Pierre znów postanowił ode mnie uciec. Przewróciłam oczami. Jestem
kobietą i mam swój honor. Nie będę się uganiać za jakimś Francuzem. Nawet jeśli
jest bardzo przystojny, a jego akcent przyprawia mnie o szybsze bicie serca i
wypieki na policzkach. Czy to właśnie teraz nasze drogi miały się rozejść?
Jeśli sam tego chciał, to nie miałam zamiaru nakłaniać go do zmiany decyzji.
Po
drodze do mieszkania Bartosza wpadłam jeszcze do pizzerii. Potrzebowałam
wysokokalorycznego jedzenia. Szlag by trafił plany utraty kilku kilogramów!
Brat przyglądał mi się nieco sceptycznie. Dobrze wiedziałam, że za chwilę
rozpocznie się prawdziwe przesłuchanie, na które wcale nie miałam ochoty.
Niestety troskliwy się zrobił, więc uniknięcie tego nie wchodziło w rachubę.
- Znasz Pujola.
- Znam.
- Skąd?
- Spotkanie na dachu –
odpowiedziałam wymijająco. Im mniej Bartosz na ten temat się dowie, tym lepiej.
– Do czego dążysz?
Brat
zajął miejsce na kanapie obok mnie. Musiał przez krótką chwilę bić się z
myślami, by wreszcie zadać pytanie:
- Co was łączy?
- Nic.
- Wątpię, Paula. Wkurzył się,
kiedy ciebie zobaczył.
- A od kiedy ty taki
spostrzegawczy jesteś? – Warknęłam. – Jestem dorosła, mogę zadawać się z kim
chcę, a ty nie musisz o tym wiedzieć.
- Jestem twoim bratem.
- Więc musisz to zrozumieć.
Chyba
dotarło. Bartosz chwycił kawałek pizzy i w skupieniu oglądaliśmy najświeższe
informacje z kraju. Byłam zaskoczona, że moje myśli wcale nie wędrują w stronę
Pierra. Jeszcze niedawno sądziłam, iż się powoli od niego uzależniam. Może to
jego dzisiejsza reakcja mnie zniechęciła? A może zwyczajnie dotarło do mnie, że
zasługuję na coś lepszego niż związek oparty na seksie? Nie mogłam przecież
oczekiwać od Francuza niczego więcej. Odczuwał litość – inaczej tego określić
się nie da.
Mój
telefon wydał z siebie cichy dźwięk, informując o nadejściu wiadomości. Numer
nie znajdował się w spisie kontaktów. Ściągnęłam brwi, otwierając skrzynkę
odbiorczą.
> Paula, z tej strony Xavier. Kiedy wrócisz do Kielc, musimy
porozmawiać.
I
tyle? Porozmawiać o czym?
Umieram. Nie to że z gorąca... PRACA! Wykańczają mnie ludzie, którzy przychodzą do kina, rozsypią popcorn i wyjeżdżają mi z tekstem: niech pani to posprząta. Serio, ma się wtedy ochotę wręczyć owej istocie szufelkę oraz zmiotkę i niech sama sprząta. Także do Was apel: szanujcie tych co pracują w kinie i szanują Was jako klientów :) Amen. Musiałam się wyżalić.
Jestem ciekawa o czym Xavier chce porozmawiać z Paulą. Pewnie chodzi o Pujola.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. : )
Bartek, czuję, że się dogadamy, chłopie!
OdpowiedzUsuńod dzisiaj nie śmiecę w kinie! AMEN.
Paula chyba sobie coś wmawia. Pierre ma jakąś tajemnicę ale zdecydowanie nie ciągnie go do niej tylko seks!
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie jem w kinie, bo wkurza mnie szeleszczenie, mlaskanie i siorbanie! Mam ochotę pogryźć tych co to robią;)
Pierre nie chce od nie tylko seksu. Widać, że mu na niej zależy, ale nie wie jak ma postąpić, aby Paula bardziej mu zaufała. On z resztą tez powinien jej zaufać i powiedzieć wszystko to co skrywa.
OdpowiedzUsuńA Bartek się po prostu martwi i chce wiedzieć co dzieje się z jego siostrą.
Ciekawe o czym to Xavier chce porozmawiać z Paulą. Czyżby chodziło o Pujola? Chce ją ostrzec? Sama nie wiem. Rozumiem,że Bartek martwi się o siostrę ale czas odpuścić bo nie jest małą dziewczynką.
OdpowiedzUsuńNie cierpię takich ludzi, którzy nie szanują pracy innych. Sami choć przez chwilę powinni znaleźć się na ich miejscu i zobaczyć jak to jest. Może wtedy zrozumieliby co robią i zmienili swoje postępowanie.
Fajnie, że Paula zauważyła, że nie chce związku opartego na seksie. Może i Pierre'owi na niej zależy, ale jednak zawsze lądowali w tym łóżku. Mam nadzieję, że to się zmieni :) Tak się zastanawiam czy to jakiś siatkarz nie zranił Pauli. Ta jej rozmowa z Francuzem uchyla rąbka tajemnicy. No i ciekawa jestem co takiego chce od niej Xavier :D
OdpowiedzUsuńPaula słowami że Pierre che od niej tylko uciech cielesnych spowodowała że ten poczuł sie tak jakby go spoliczkowała. Cóż niefortunnie zaczęli, bo zaraz po uratowaniu jej życia wylądowali w łóżku a to daje dziewczynie do myślenia, jeszcze takiej która żyje w siatkarskim środowisku od lat. Myślę że gdyby Francuz mówił prosto z mostu o co mu chodzi było by łatwiej, ale mało który facet tak potrafi.
OdpowiedzUsuńXavier czyżby to był ten były chłopak?
Co do pracy, ech nie pocieszę cię bo ludzie niestety w większości wypadków są tacy ze jak za coś zapłacą to wymagają wszystkiego. Niedługo chcieli by żeby im polerować buty językiem. Za dużo rodzajów prac już miałam i wszędzie to samo
facet twierdzi, że nie ogarnie kobiety, a my twierdzimy, że nie ogarniemy facetów. ]
OdpowiedzUsuńTo miała "szczęście", że grali akurat z Kielcami. Szczerze to nie wiem co mam sądzić o Francuzie. Nie potrafię go rozgryźć. Może jednak mu zależy, tylko czasem nie potrafi tego pokazać. Paula nieźle go na szantaż wzięła. Bartek, kochany braciszek <3
iśka