Pierre
był nieco inni, niż wyobrażali to sobie fani. Dla nich był inny. Rozrywkowy,
wesoły facet. Taki trochę nieco typowy Francuz, który uśmiecha się pięknie do
każdej, ładnej dziewczyny oraz mówi ze śmiesznym akcentem. Pierre Pujol w
rzeczywistości stworzył własne wyobrażenie na pozorach. Wypracował to całkiem
nieźle. Były jednak dwie osoby, którym dał się poznać z tej prawdziwej strony.
Pierre
nie był wesołym chłopcem, który ma zamiar związać całe życie z siatkówką. Był
kochającym mężczyzną. Bał się mówić o swoich uczuciach. Już raz ktoś go
poważnie zranił. Już raz kogoś zawiódł. Utracił wiarę w siebie. Na boisku
rzeczywiście był inny. Przejmował kontrolę. To od niego zależały losy drużyny.
Potrzebował tego. Musiał czuć się potrzebny. Komuś. Nie całej drużynie. Do nich
nie czuł przywiązania. Wiedział, że pewnego dnia i tak się rozstaną, bo
przecież nic nie może trwać wiecznie. Potrzebował osoby, w której będzie mógł
się zakochać. Tak bezgranicznie i bez opamiętania.
Pierre
potrzebował mnie.
Bezwiednie
przyglądałam mu się od dobrych dwudziestu minut. Wyglądał pięknie kiedy spał.
Taki niewinny oraz spokojny. Zero trosk, czy zmartwień. Znajdował się w swojej
sennej krainie, w której był przeważnie bezpieczny. Czasem budził się z niemym
krzykiem lub dzwonił w środku nocy tłumacząc, iż pragnie jedynie usłyszeć mój
głos. Dopiero poprzedniego wieczora opowiedział mi o dręczących go koszmarach.
Widział w nich mnie, stojącą na dachu. Tym razem jednak przybiegł zdecydowanie
za późno.
Wtuliłam
się w jego klatkę piersiową. Czułam, że mimo wszystko każdego dnia go zawodzę.
Nie potrafiłam powiedzieć o swoich uczuciach. W dalszym ciągu nie umiałam ich
sprecyzować. Pierre stanowił w moim życiu jakąś ważną rolę, ale te dwa słowa
nie chciały przejść przez gardło.
Powoli
podniosłam się z łóżka, chwytając przy tym klubową koszulkę Pujola. Na palcach
zakradłam się do kuchni, gdzie nastawiłam wodę na kawę. Czarną, mocną. Za
godzinę miałam stawić się na mojej kochanej uczelni i powinnam być w pełni sił.
Musiałam też odrzucić te wszelkie, posępne myśli. Robiło mi się od nich
niedobrze.
- Powinnaś żyć chwilą – oznajmiła
pewnego dnia Nela. Zupełnie się tego po niej nie spodziewałam. Zazwyczaj to ona
jest tą rozsądną, twardo stąpającą po ziemi dziewczyną. Życie chwilą było dla
niej największą bzdurą. Najwidoczniej nie tylko ja się zmieniłam.
Zostawiłam
wilkołakowi kartkę na lodówce, by przypadkiem się nie martwił kiedy się obudzi,
a mnie nie będzie. Był zdecydowanie zbyt przewrażliwiony, ale rzecz jasna nie
mogłam go za to winić. Skoro jednak miałam pojawić się na uczelni za niecałą
godzinę, potrzebowałam kilka zeszytów oraz wypracowanie, nad którym
przesiedziałam kilka dni.
Wchodząc
do mieszkania nieco mnie zdziwiła panująca w nim cisza. Moja przyjaciółka
powinna już przynajmniej od godziny być na nogach. Nie lubiła się spóźniać.
Wszędzie musiała być przynajmniej dwadzieścia minut przed czasem. Całkiem
prawdopodobnym było, iż zapomniałam o jakimś kolokwium, a Nela zawaliła noc, by
się uczyć.
Wparowałam bez
zbędnych uprzejmości do jej pokoju, czego natychmiast pożałowałam. Przez blisko
minutę stałam z idiotycznym wyrazem twarzy. Kiedy wreszcie dotarło do mnie co
widzę… cóż, nie mogłam zareagować inaczej.
- O Boże! – Zasłoniłam oczy i na
wszelki wypadek odwróciłam się plecami do dwójki śpiącej smacznie w jednym
łóżku. – Czy moglibyście się ubrać z łaski swojej?
- Paula? Co ty tutaj robisz?
- Mieszkam, Nela. Powinnam raczej
zapytać co ON tutaj robi?
- Oj siostra…
- Nie siostruj mi tutaj –
warknęłam, w dalszym ciągu nie odwracając się w stronę tej dwójki. – Nela, idę
na zajęcia. Jak byś czego potrzebowała, to szukaj mnie na uczelni lub u Pierra.
Pa!
Drogę
na wydział przeszłam w zaskakującym tempie. Byłam wściekła. Nie dlatego, że
Nela przespała się z moim bratem. Właściwie, to chyba od zawsze robiła do niego
maślane oczka. Uwielbiała siatkarzy, a Bartosz… Chodzącym ideałem to on nie
jest, ale mojej przyjaciółce najwyraźniej to wystarczało. Nie, nie. Mi chodziło
o coś zupełnie innego. Przez ostatnie tygodnie Nela regularnie czepiała się
mojego związku z Pierrem. Według niej z jego powodu opuściłam się znacznie w
nauce i spędzałam z nią zbyt mało czasu. Pewnie. Bardzo ładnie wykorzystała ten
czas, kiedy mnie nie było.
Przekraczając
próg uczelni zdałam sobie sprawę z tego, iż zaczął padać śnieg. Zaklęłam cicho.
Moje włosy zdecydowanie nie lubią tego typu pogody. Mogłam pożyczyć czapkę
Pujola.
- Paula! – Coś małego i rudego
uwiesiło się na moim ramieniu. – Planujemy zorganizować grupowe Mikołajki.
Piszesz się?
- Jasne – odpowiedziałam naszej
starościnie, wzruszając przy tym obojętnie ramionami. – Mam coś wylosować?
- Jutro. Na razie zbieram
chętnych.
To
nieco dziecinne, ale przecież nie można wiecznie uchodzić za dorosłego. Bycie
na studiach nie wyklucza dobrej zabawy. Wręcz przeciwnie. Skoro już o
Mikołajkach mowa, powinnam znaleźć jakiś fajny prezent gwiazdkowy dla Pierra.
Nie planował powrotu w swoje rodzinne strony, więc jakimś cudem to ja zgodziłam
się zabrać go do Nysy. Ojciec już się ucieszył. Może nie jestem siatkarką, ale
prowadzam się z rozgrywającym. To jest prawie powód do dumy.
- Paula, no nie gniewaj się.
- Nie rozmawiam z tobą –
warknęłam do przyjaciółki, gdy zajęła miejsce obok mnie na wykładzie z
fonetyki. – Sypiasz z moim bratem.
- Jestem dorosła i mogę robić, co
chcę.
- Z moim bratem.
- Możesz przestać to powtarzać?
Wzruszyłam
obojętnie ramionami. Właściwie to racja: nic złego nie zrobili. Potrzebowałam
jednak trochę czasu, by się z tą wiadomością oswoić. Moja najlepsza
przyjaciółka z Bartoszem.
Fuj!
Powoli zbieram wszystko do kupy. Powoli staram się wszystko ułożyć. Powoli jestem na bieżąco z Waszymi opowiadaniami. A gdybym tak zainwestowała swój cenny czas w coś innego? W coś, gdzie razem z siatkarzami przeniesiemy się w przeszłość tworząc zupełnie inną historię? Czy byście ze mną zostali?
Powoli zbieram wszystko do kupy. Powoli staram się wszystko ułożyć. Powoli jestem na bieżąco z Waszymi opowiadaniami. A gdybym tak zainwestowała swój cenny czas w coś innego? W coś, gdzie razem z siatkarzami przeniesiemy się w przeszłość tworząc zupełnie inną historię? Czy byście ze mną zostali?
No to Paula miała niezłą niespodziankę. Ciekawe jak długo będzie się oswajać, z tym co zobaczyła. W końcu nie mogła się spodziewać, że jej przyjaciółka i brat są razem.
OdpowiedzUsuńA co do innej historii z siatkarzami, to bardzo chętnie. Ja czytam wszystko ;)
Nie przepadam za osobami które komuś potrafią wytykać różne zachowania a same robią to samo a tak tu postąpiła Nela. Czepia się Pauli o jej relacje z Pierrem a sama co, niby lepsza jest. Ale że Bartuś takie rzeczy prze siostrą ukrywa no no, haha :P Cholera strasznie mi żal Pierra bo widać jak wielkie piętno odcisnęły na nim wydarzenia z przeszłości, ale wierzę że z pomocą Pauli będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńMnie pytać nie musisz. Spod twojej ręki przeczytam wszystko co ma związek z siatkarzami
Zostalibyśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńZawsze i wszędzie. Cudowne to jest <3
OdpowiedzUsuńA paula niech sie nie czepia
Iska
Taki widok = trauma do końca życia. ; )
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. ; )