Pierre
patrzył na mnie. Było to na tyle intensywne spojrzenie, że powoli zaczynałam
mieć dość. Nerwowo obgryzałam paznokcie chociaż już dawno obiecałam sobie, iż
nigdy więcej do tego kretyńskiego nałogu nie wrócę. No pewnie. A wystarczyło
tylko wrócić do własnego mieszkania by się przekonać, iż nie jest już takie
jakim się wydaje. Kręciłam z niedowierzaniem głową. Moja najlepsza przyjaciółka
z Bartoszem?! Ale dlaczego? Kiedy? Jak mogłam tego nie zauważyć?
- Paula? – Zaczął niepewnie
Pujol, całe szczęście nie starając się nawet mnie dotykać. Kiedyś znaleźliśmy
się w podobnej sytuacji. Chciał natychmiast zabrać się za pocieszanie i
niewiele brakowało, a by już nigdy nie doczekał się potomstwa. – Powiesz mi co
się stało?
- Nela i Bartosz.
- Powtarzasz to już od dobrej
godziny, a ja ciągle nie wiem o co poszło.
Posłałam
siatkarzowi miażdżące spojrzenie. Skulił się nieco w sobie. Hej, jednak
potrafię być groźna jeśli tylko chcę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na tę myśl, a
Wilkołak nieco się rozluźnił. Chwycił moją dłoń.
- Nela przespała się z moim
bratem – mruknęłam niewyraźnie po dłużej chwili. Pierre chciał wiedzieć co mnie
dręczy i miałam jakieś dziwne przeczucie, że nie da mi spokoju, póki się nie
dowie. – Oni przecież do siebie zupełnie nie pasują!
Pierre
uniósł sceptycznie jedną brew. Dobrze wiedziałam jakie słowa padną za krótką
chwilę.
- A czy my do siebie pasujemy?
Poza tym przeciwieństwa się przyciągają.
- Niedobrze mi od tych ludowych
mądrości – prychnęłam, sięgając po ogórka kiszonego, który jakimś cudem znalazł
się na stole w kuchni. – Pierre, dlaczego oni mi nawet o tym nie powiedzieli?!
Bo przecież coś musiało być na rzeczy…
No
oczywiście, że było i Pierre dopiero teraz mi to uświadomił. Pujol wiedział
więcej niż ja? To dopiero się porobiło. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w
mojego Francuza. Okazało się, iż mój braciszek odbył sobie z Pierrem poważną
rozmowę. Jak to z każdym chłopakiem, który kiedykolwiek kręcił się wokół mnie.
Wtedy też Bartosz wspomniał o swoim związku z Nelą. Ja póki co miałam żyć w
nieświadomości. Dlaczego? O to już miałam wypytać właściwe osoby. Uch, to
wszystko było totalnie pozbawione jakiegokolwiek sensu.
- Porozmawiasz z Nelą? – Zapytał
Pierre, znów patrząc mi prosto w oczy. Skrzywiłam się. na serio nie miałam na
to ochoty.
- Tak, ale nie dzisiaj.
Podnosząc
się z miejsca chwyciłam mleczną czekoladę oraz kubek gorącej herbaty, którą
jakieś dwadzieścia minut temu przygotował mi Pierre. Kochanego mam faceta.
Chwyciłam polarowy koc i zaszyłam się na kanapie w salonie. W mieszkaniu
Francuza czułam się jak u siebie. Jakby nie patrzeć, to właśnie tutaj spędzałam
najwięcej czasu w ciągu dnia.
- Odwlekanie nie ma sensu.
- Pierre, możesz się odczepić? –
Westchnęłam, wciskając czerwone kółeczko na pilocie od telewizora. – Weź idź na
jakiś trening czy coś.
Cisza
i błogi spokój. Tego właśnie potrzebowałam najbardziej. Dziękowałam w myślach
Wilkołakowi, który jednak zdecydował się uszanować moją przestrzeń prywatną.
Mówiąc dosłownie: wywaliłam go z jego własnego mieszkania.
>Te Twoje humorki stają się nie do zniesienia.
>Nela, nie mam ochoty z Tobą gadać.
>Myślę, że jednak powinnyśmy.
Nie
odpisałam. Dobrze wiedziałam, że Leśniewska zjawi się za jakieś dziesięć minut.
Ten czas zdecydowałam się wykorzystać na bezmyślne wpatrywanie się w ekran
telewizora. Te argentyńskie telenowele miały zbawienny wpływ na mój umysł.
- Kiedyś od tego zgłupiejesz –
stwierdziła Nela tym swoim przemądrzałym tonem. Kolejny raz tego dnia musiałam
zgromić kogoś spojrzeniem. – Paula ja nie chciałam…
- Nie chciałaś bym w ogóle się
dowiedziała, że prowadzasz się z nim.
Palcem
wycelowałam w Bartosza, który rzecz jasna postanowił zjawić się tak na wszelki
wypadek. Idiotka ze mnie! Po jaką cholerę w ogóle otworzyłam im drzwi?! No
pewnie, jestem zdecydowanie zbyt miłosierna. Powinni siedzieć na wycieraczce i
błagać o litość.
- No chyba sama wiesz, że miłość
pojawia się nagle i nieoczekiwanie.
- Brat, ty mi teraz nie zgrywaj
niewiniątka.
- Nic nie zgrywam. Poza tym to my
powinniśmy tobie wypominać Pujola!
Bartosz
podniósł na mnie głos? Cóż, rodzeństwo Kurek nie mogło przecież wiecznie
prowadzić rozmów na poziomie. Jako małe dzieciaki dość często między nami
wybuchały różnego rodzaju spory, a rodzice mieli ciężki orzech do zgryzienia.
Jedno bardziej uparte od drugiego i ani myślało wyciągać rękę na zgodę.
- Lepiej bym została w
Bełchatowie i właziła do łóżka temu tam Aleksowi?!
- Nikomu nie musisz wchodzić do
łóżka! Tam nigdy nie odnajdziesz siebie… Paula, czy ty chcesz mi zrobić na
złość? Martwię się o ciebie. Wszyscy się martwimy, a zaczęłaś prowadzać się z
Pujolem. Wybacz, ale jakoś ja mu nie ufam.
- Wybacz, ale twoja opinia mnie
nie interesuje.
Skrzyżowałam
ręce na klatce piersiowej. Pewnie. Najpierw przychodzą mi coś wyjaśniać, by po
chwili atakować Pierra. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
- Wyjdźcie, proszę.
- Ale Paula…
- Nela, pogadamy jutro.
Oni
nie potrafią uszanować mojego zdania. Leśniewska zajęła miejsce po mojej prawej
stronie, Bartosz po lewej. Nikt się nie odzywał, ale do wyjścia też nikomu
spieszno nie było. Po godzinie dołączył do nas Pierre, potwornie zmęczony po
treningu. Natychmiast się w niego wtuliłam. Trochę na złość bratu. Wiedziałam
jednak, że Bartosz się myli. Pierre nigdy by mnie nie skrzywdził. Byłam tego
pewna.
No to ile jeszcze? Jeden, może dwa rozdziały?